Według listy Forbesa za 2014 rok najlepiej zarabiających piłkarzem na świecie jest Cristiano Ronaldo. Pensja Portugalczyka w Realu Madryt wynosi 49 mln dolarów, a z kontraktów reklamowych z takimi firmami jak Nike, Samsung, Tag Heuer, Fly Emirates, czy Herbalife gwiazdor ma kolejne 24 mln USD.
Drugi na liście jest Leo Messi. FC Barcelona płaci mu 65 mln dolarów rocznie, a reklamodawcy (m.in. Adidas, Pepsi, Turkish Airlines) następne 23 mln dolarów. Argentyńczykiem zainteresował się również hiszpański fiskus, który zauważył, że nie wpłynął do urzędu podatek ze sprzedaży wizerunku zawodnika, przez co on i jego ojciec musieli zapłacić zaległe 6,5 mln dolarów.
Trzeciego piłkarza na liście futbolowych krezusów nie oglądaliśmy na minionych mistrzostwach świata. 34 mln dolarów, które Szwed Zlatan Ibrahimović zarabia w Paris Saint-Germain, jakoś ten żal musiały zniwelować.
Budżet poznańskiego klubu trochę odetchnął, bo w tym roku z listy płac zeszli dwaj najlepiej zarabiający piłkarze. Wielokrotny reprezentant Polski Rafał Murawski zarabiał rocznie 350 tys. euro, a kolumbijski obrońca Manuel Arboleda - aż 420 tys. euro! W przeliczeniu na miesięczną pensję w rodzimej walucie daje to ok. 140-150 tys. zł w przypadku Kolumbijczyka i ok. 120 tys. zł dla byłego kapitana Kolejorza. To bardzo dużo, ale i tak mniej niż Legia Warszawa płaciła dwóm Serbom. Rekordzista ekstraklasy pod względem zarobków, Danijel Ljoboja, kasował prawie pół miliona euro rocznie, a Miroslav Radović dostaje teraz niewiele mniej - 2 mln zł za rok kopania piłki.
Najmłodsi piłkarze, którzy wchodzą do pierwszej drużyny Lecha i jeszcze nie mają podpisanego zawodowego kontraktu, mogą liczyć na ok. 3-4 tys. zł miesięcznie. Ostatnio w takiej sytuacji był obrońca Jan Bednarek, który w poprzednim sezonie zdążył zagrać dwa mecze w ekstraklasie i dopiero potem - jeszcze przed 18. urodzinami - dostał umowę do czerwca 2017 roku.
Dziennik "Fakt", który w dziedzinie zarobków piłkarzy jest akurat wiarygodnym źródłem, w 2011 roku pokazywał kontrast między zarobkami dwóch obrońców: Manuela Arboledy i właśnie debiutującego Marcina Kamińskiego. Zaliczający udany start młody Polak prezentował się wtedy na boisku nie gorzej niż Kolumbijczyk. Różnicę w zarobkach była za to kolosalna: 150 tys. zł na miesiąc Kolumbijczyka i ok. 6 tys. zł młodego Polaka. Rok temu Marcin Kamiński podpisał nową umowę, już oczywiście na dużo lepszych warunkach.
Oprócz stałych pensji sporą część wypłaty piłkarzy stanowią premie. Wcześniej za zwycięstwo w ligowym meczu piłkarze Lecha dostawali do podziału na zespół 150 tys. zł. Z tej sumy 75 tys. zł mieli wypłacane wkrótce po spotkaniu, a 75 tys. zł trafiało do "zamrażarki". Pieniądze z "zamrażarki" były wypłacane w przypadku awansu zespołu do europejskich pucharów.
Teraz premie zostały zmniejszone ze 150 do ok. 50 tys. zł za wygrany mecz, natomiast duże nagrody pieniężne klub planuje za sukces na koniec sezonu. Zawodnicy Kolejorza mogą zgarnąć 3 mln zł za mistrzostwo Polski, 2 mln zł za wicemistrzostwo i milion złotych za trzecie miejsce w kraju.
Generalna zasada jest taka, że premie są dzielone niemal po równo między wszystkich zawodników. Natomiast jeśli któryś z zawodników występował na boisku zdecydowanie rzadziej od innych, wtedy sztab szkoleniowy określa, jaka część premii im się należy.
Trener Mariusz Rumak, po objęciu Lecha Poznań w 2012 roku, mógł liczyć na pensję w wysokości 16 tys. zł. Jak wynika z zestawienia Super Expressu był wtedy jednym z mniej zarabiających szkoleniowców w ekstraklasie. Pierwszy na tamtej liście Czech Pavel Hapal dzięki pieniądzom z KGHM mógł liczyć w Zagłębiu Lubin na aż 60 tys. zł miesięcznie.
Jedynym trenerem z tamtej listy, który wciąż pracuje w tym samym klubie, jest... Mariusz Rumak. Poznański szkoleniowiec dostał jednak podwyżkę i teraz jego pensja wynosi ok. 30 tys. zł. Dla porównania - aktualny selekcjoner reprezentacji Polski Adam Nawałka może liczyć na 80-100 tys. zł miesięcznie, a poprzedni - Waldemar Fornalik - na aż 160 tys. zł.
Inny były selekcjoner, a przy tym były trener Kolejorza, Franciszek Smuda, dostawał w Poznaniu 50 tys. zł pensji.
Rafał Murawski odszedł z Kolejorza zimą, a o tym, że klub nie przedłuży wygasającej z końcem czerwca umowy z Manuelem Arboledą, było jasne od dawna. Od pewnego czasu Lech już nie płaci tyle, co wcześniej. To coraz częściej oznacza rozstania z bardziej wymagającymi graczami.
Od 1 lipca piłkarzem Lecha nie jest już m.in. Daylon Claasen. Trener Mariusz Rumak widział go w swojej drużynie, ale klub nie doszedł z nim do porozumienia jeśli chodzi o pensję. Reprezentant Republiki Południowej Afryki chciał podwyżki do około 70-80 tys. zł miesięcznie. Poznaniacy może i by na to przystali, gdyby Claasen był naprawdę ważną postacią w drużynie. On w poprzednim sezonie prezentował się jednak poniżej oczekiwań i strzelił tylko trzy gole. Teraz jest już zawodnikiem TSV 1860 Monachium, klubu 2. Bundesligi.
Podobnie jak w przypadku Daylona Claasena, długo nie było wiadomo, czy w Poznaniu pozostanie Mateusz Możdżeń. I on opuścił już stolicę Wielkopolski i przeniósł się do Lechii Gdańsk.
Mateusz Możdżeń swój pierwszy zawodowy kontrakt podpisał tuż przed ukończeniem 19 lat, w 2010 roku. Na wówczas określonych warunkach (ok. 15 tys. zł miesięcznie) pracował przez cztery i pół roku. Choć był jednym z ulubieńców kibiców, a jednocześnie twierdził, że zależy mu na pozostaniu w Kolejorzu, nie doszedł do porozumienia z klubem. Nie pomógł piękny gol strzelony Manchesterowi City, jeden z najwspanialszych momentów w historii Kolejorza. Możdżeń życzył sobie ok. 40 tys. zł pensji, klub oferował trochę ponad 20 tys. zł.
Przykładem piłkarza, który przy podpisywaniu kolejnej umowy zgodził się na niższą pensję, jest Luis Henriquez. Panamczyk według niektórych źródeł w pewnym momencie dostawał nawet 50 tys. zł pensji, teraz może liczyć na przelew w wysokości ok. 30 tys. zł.
Luis Henriquez jest jednym z piłkarzy o dłuższym stażu w Kolejorzu. Pierwszy kontrakt podpisał w 2007 roku, potem przedłużał go m.in. w 2010, 2011 i 2013 roku. Ostatnia z tych umów obowiązuje do końca czerwca 2015 r.
O defensywnym pomocniku, Łukaszu Trałce, specjaliście w odbiorze piłki mówi się, że spośród wszystkich piłkarzy Lecha Poznań najtrudniej zastąpić go na boisku. Innym trudnym do zastąpienia - z powodu braku większej liczby atakujących - graczem Kolejorza jest napastnik Łukasz Teodorczyk. Obaj piłkarze, którzy mają na koncie mecze w reprezentacji Polski, mogą liczyć na ok. 40-50 tys. zł miesięcznej pensji.
Pensję w euro ma ustaloną Kasper Hämäläinen. Fin to jeden z najsympatyczniejszych i najlepiej wychowanych, a przy tym - oczywiście - najlepszych piłkarzy Kolejorza. Po okresie gry w Szwecji, w Polsce zgodził się grać za 15 tys. euro miesięcznie (czyli trochę ponad 60 tys. zł).
Podobna wypłata wpływa na konto Serba Vojo Ubiparipa. Napastnik z Bałkanów podpisał kontrakt na przełomie 2010 i 2011 roku, gdy Lech podpisywał dużo wyższe kontrakty niż teraz. Wysoka pensja, ok. 60 tys. zł miesięcznie, przez długi czas była wypominana piłkarzowi, który był pokazywany jako przykład kiepskiej inwestycji Kolejorza. Początek tego sezonu Vojo Ubiparip zaliczył jednak fantastyczny - w pierwszym spotkaniu ekstraklasy z Piastem Gliwice strzelił aż trzy gole!
W gronie najlepiej zarabiających piłkarzy w Lechu są obrońca Hubert Wołąkiewicz i pomocnik Szymon Pawłowski.
Hubert Wołąkiewicz, który po odejściu Rafała Murawskiego został kapitanem drużyny, może liczyć na miesięczną pensję między 60 a 75 tys. zł.
Szymon Pawłowski, który rok temu przyszedł do Kolejorza z Zagłębia Lubin, wiosną grał naprawdę znakomicie. Poznańskich kibiców w związku z tym nie musi wcale oburzyć jego pensja: 80 tys. zł na miesiąc.
Tygodnik "Piłka Nożna" zamieścił niedawno listę dziesięciu najlepiej zarabiających piłkarzy w polskiej ekstraklasie. Podał szacunkowe kwoty rocznych kontraktów. Oto one:
2 mln zł - Miroslav Radović (Legia Warszawa),
1,6 mln zł - Orlando Sa (Legia Warszawa),
1,4 mln zł - Sebastian Mila (Śląsk Wrocław),
1,2 mln zł - Helio Pinto (Legia Warszawa),
1 mln zł - Dossa Junior, Tomasz Jodłowiec (Legia) i Szymon Pawłowski (Lech Poznań),
900 tys. zł - Dusan Kuciak (Legia Warszawa) i Hubert Wołąkiewicz (Lech Poznań),
800 tys. zł - Władimir Dwaliszwili (Legia Warszawa).
Dzisiejsza gazeta (e-wydanie)
Wszystkie komentarze